niedziela, 17 sierpnia 2014

Rozdział 3 (2/2)



Wzrok wszystkich skierowany w tej chwili był na mnie.
- Mówisz serio? - Odezwała się Nessa.
- Tak. Chaba tak... Dobra a teraz wy - Wskazałam na chłopaków. - Nie mamy wystarczająco pokoi na was wszystkich. Są dwa pokoje w których zmieści się maksymalnie po jedną osobę... To pokoje gościnne więc...
- Barbara w jednym są dwa łóżka. - Poinformowała mnie Megan.
- O świetnie to ja mogę spać z tobą.- Odezwał się Paul podchodząc do mnie.
- Taak. Co to to na pewno nie. - Zachichotałam. - Możesz spać na kanapie w moim pokoju. Jest dość wygodna.
Wszyscy zachichotali.
- Jeśli chcemy zdążyć to lepiej żebyśmy już wychodzili. Niedługo wyścig. - Uśmiechnęła się Letty.
- Spotkamy się na miejscu.

***
(Muzyka słuchaj do 40 sek.)

Muzyka dudniła w głośnikach, pełno dziwek opierało się o sportowe samochody kierowców.
Zaparkowałam moją mazdą i wysiadłam z samochodu. Ubrana Hmmm.... Seksownie? Nie mało powiedziane, wyglądałam naprawdę gorąco. Samooceny to ja niskiej nie mam bo doskonale wiem jak dobrze wyglądam.
Podeszłam do dziewczyn które stawiały samochód kawałek dalej niż ja.
- I jak ? 
- Coś stało się z samochodem Paula i dzisiaj już nie da rady pojechać. - Odezwał się Travis stojący obok Megan.
- Oj jaka szkoda. - Wydęłam dolną wargę. 
- Od Salvator'a ? - Podeszła do nas młoda dziewczyna miała na oko z dwadzieścia-pięć lat?
- Cała paczka. 
- Za mną.
Podążaliśmy za dziewczyną która wprowadziła nas na czwarte piętro ogromnego parkingu.
- No, no. Kogo my tu mamy? Ach... Tak moi najlepsi kierowcy. - Podszedł do nas. - Dziś będzie trochę inaczej niż zazwyczaj. Będziecie do wyścigów puszczani trójkami. A z tych trójek wygra dwójka najszybszych. 
- Julie poda wam GPS. Kiedy się zaświecą znaczy ,że ruszasz na start, kiedy da sygnał jedziecie. Pary nie są przypadkowe.
Julie podała nam GPS. Po jakiejś chwili zapalił się GPS Letty, następnie Justina, kolejny był mój.
Ruszyliśmy do swoich pojazdów po czym podjechaliśmy na start.
Kiedy już wszyscy byli gotowi GPS zaktualizował trasę po czym zapalił się na zielono oznaczając start. Wszystkie samochody ruszyły z piskiem opon, na początku prowadził Justin ale nie trwało to długo ponieważ docisnęłam gaz do dechy i wyjechałam na prowadzenie. Pierwszy zakręt, dojechałam do niego na równi z Justinem przez co zarzuciło mną tak ,że odepchnęłam jego samochód w bok dzięki czemu nadal prowadziłam. Dziwiło mnie dlaczego nigdzie nie widzę Letty. Nie dane było mi długo nad tym myśleć ponieważ właśnie mnie wyprzedziła.
-Cholera. - Zaklęłam pod nosem dociskając pedał gazu.
Znów byłam na prowadzeniu i na moje szczęście już widziałam metę docisnęłam czerwony guzik na mojej kierownicy który dodawał szybkości. Nagle przede mną miną mi obraz rozmazanego samochodu. 
Przez co zostałam zepchnięta w bok kiedy nagle wpadłam w poślizg. Na szczęście umiem bardzo dobrze jeździć więc dojechałam tyłem na koniec obracając się gwałtownie do przodu. To się nazywa wjazd kochani.
- Wygrałem. - Bieber uśmiechnął się do mnie głupkowato. 
- Tym razem tak. Zepchnąłeś mnie na bok i wpadłam w poślizg, ale jak już wiesz dwie pierwsze osoby wygrywają. - Posłałam mu durny uśmieszek.
- Ech no tak. 
- Okej a gdzie Letty ? - Zapytałam patrząc w stronę dziewczyn kiedy nagle przeniosłam wzrok na podrywającą się do biegu Nesse.
Obróciłam się w kierunku w którym biegła i dostrzegłam leżący w płomieniach samochód Letty jakieś 10 metrów od nas.
-Cholera Letty ! - Wydusiłam biegnąc w kierunku palącego się samochodu. 
- Jej tam nie ma. - Wykrzyczała Nessa stojąc zdyszana przy samochodzie.
- Jak to nie ma ? - Zapytal Justin.
- Nie widzę jej nigdzie.
- Tam jest - Wykrzyczała Megan pokazując palcem stojącą dziewczynę z rozciętym łukiem brwiowym.
- O matko jak to możliwe?! - Wszyscy podbiegliśmy do Letty.


Jest rozdział czekam na komentarze im więcej tym dłuższy i szybciej rozdział dziękuje a rozdział przewidziany na 1 września :)

środa, 30 lipca 2014

Rozdział 3. ( 1/2 )

  "Tyle wrażeń w jeden dzień."



- JAK TO ?! - Podniosłam głos gwałtownie wstając z krzesła. - Ona o tym wie ?
Justin westchnął.
- Uspokój się. - Uspakajał mnie.
- Jak mam się uspokoić ?! Więc dla tego wiedzieliście gdzie mieszkamy, więc dlatego znaliście nas zanim się tu pojawiliście ?! Twoja siostra wam wszystko wyśpiewała ! - Chodziłam po kuchni szarpiąc się za włosy. Jak ona mogła ? Moja współmieszkanka, osoba której ufałam i powierzałam tyle, moja przyjaciółka.
- Spokojnie nie dramatyzuj. Ona po prostu wam pomogła. - On chyba sam nie wie co gada.
- Jak mam się uspokoić ?! Ona  nasłała na nas zupełnie obcy gang. Wpakowała nas do czarnej roboty dla Parker'a dla was bo chcecie go zniszczyć. A ty mi mówisz ,że mam się uspokoić ? Ona naraziła życie wszystkich dziewczyn, w domu wiecznie była niezadowolona i to ona nas do tego namawiała a ja mam jej to wybaczyć ? Chyba sam nie wiesz co mówisz. - Wysyczałam mu prosto w twarz.
- Parker od dawna chce was dorwać. Zwęszyliśmy to i ją o tym poinformowaliśmy.
- Dla tego nie mówiła nam jak ma na nazwisko. Bieber, Vanessa Bieber. Jak uroczo. - Na moją twarz wkradł się chory uśmieszek.
- Uspokój się bo to nie koniec wrażeń na ten dzień. - Wyszedł z kuchni wracając do reszty.
Jak to nie koniec wrażeń na ten dzień ? O czym on w ogóle mówi ?
Moje przemyślenia przerwał dzwoniący telefon. Poszłam odebrać.

- Halo ?
- Wyścig Bragi dziś o 22:00 na parkingu gdzie zawsze. - Odparł mężczyzna z niskim głosem.
- Które jadą ? - Zawsze gdy przesuwają wyścigi dla Bragi  jest również zmiana zespołu. On jest nieprzewidywalny.
- Do was dołączy Rita.
- Ona się nie ściga! - Podnosił mi ciśnienie. Doskonale wiedzą co przeżyła. Ale tych skurwieli to nie obchodzi. Oni chcą tylko krwi i wygranej.
- Albo jesteście czwórką, albo po was. - Zaszydził.
- Idź do piekła. - Warknęłam do telefonu odkładając go.

Weszłam do salonu gdzie zobaczyłam jak Vanessa tłumaczy się dziewczyną a po jej stronie stoją chłopacy. Nie chciałam wchodzić w paradę więc stanęłam w drzwiach opierając się o ich framugę.
- JA to wszystko robiłam dla waszego dobra. - Żałośnie próbowała je przekonać. Prychnęłam na co głowy wszystkich zwróciły się w moją stronę.
- Tak bardzo chciałaś nas chronić. - Usiadłam na kanapie. - Tak bardzo miał nam pomóc w tym twój braciszek. - Zaszydziłam. - Ale wiesz co ? Już tu nie mieszkasz. Więc niech twój brat pomoże ci spakować walizeczki. I was też już pożegnam. A wy - Wskazałam na dziewczyny siedzące na kanapie. - Wyścig przełożyli na dziś. Rita bierzesz samochód Nessy. Ona już go nie potrzebuje. - Spojrzałam na Vanesse pogardliwie po czym wyszłam z pokoju. Usłyszałam tylko płacz Nessy i to jak Letty ją pocieszała. One były ze sobą najbliżej.

 Weszłam do mojego pokoju rzucając się na łóżko. Miałam dość tyle wrażeń w jeden dzień.
I to jeszcze nie koniec wrażeń na ten dzień.  Och zamknij się.
 Jestem ciekawa o co mu chodziło. Nagle usłyszałam pukanie do pokoju.
- Otwarte!
- Hej to ja. - Odezwał się męski głos. Odwróciłam się przodem do drzwi i zobaczyłam w nich Paul'a.
- To aż ty. - Westchnęłam, chłopak zachichotał.
- Mogę ? - Zapytał przekraczając próg.
Odparłam ciche "jasne" po czym usiadł na skaju łóżka. Przeniosłam się do pozycji siedzącej przybliżając się do chłopaka.
- Wiesz ,że ona chciała dobrze ? - Spojrzał na mnie biorąc mój podbródek tak abym na niego spojrzała.
- Jeśli masz zamiar mi o niej mówić to dla twojego dobra radzę ci wyjść. - Wyrwałam się z jego uchwytu posyłając mu wrogie spojrzenie.
- Eh... Nie jesteś taka łatwa jak myślałem. - Zaśmiał się, kręcą głową.
 -Myślałeś ,że jestem łatwa? - Otworzyłam szerzej oczy. I on ma czelność mi o tym mówić ?
- To tak ,że myślałem ,że jesteś typem laski "Do łóżka i do drzwi" Nie myślałem o tym ,że bawisz się w stałe związki.
- To mnie rozbawiłeś kolego.- Zaśmiałam się siadając na nim okrakiem.
Spojrzał mi się głęboko w oczy po czym zerknął na moje usta musnął delikatnie moje wargi na co zachichotałam. Wplątałam palce w jego ciemne blond włosy.
Pocałunek nie był ostry czy agresywny, był delikatny i czuły. Mimo ,że jestem złą dziewczyną uwielbiam gdy chłopak obchodzi się ze mną delikatnie.
- Mmm... Miło - Szepnął w przerwie pocałunku.
Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi i po chwili się uchyliły. Odwróciłam się przodem do nich schodząc z kolan Paul'a. W drzwiach stał Justin ciskający pioruny w stronę Paula.
- Wiem ,że przeszkadzam ale już jedziemy.
- Do zobaczenia kochanie. - Odezwał się Paul całując mnie w czoło. Justin nadal stał w drzwiach patrząc wrogo na Paul'a który sobie z tego nic nie robił.
- Poczekajcie! - Krzyknęłam i zbiegłam po schodach za nimi.
Zawsze jestem nieugięta, ale w końcu ona jest dla mnie jak rodzina i rzeczywiście uratowała nas przed Parker'em bo zyskaliśmy pomoc chłopaków.
- Nessa zostań z nami. - Podeszłam do dziewczyny zabierając torby z jej rąk po czym przytuliłam niższą o pół głowy przyjaciółkę.
Nie to ,że jestem jakaś wielka a ona kurduplem ale mam ten metr siedemdziesiąt-pięć. A jeśli się nie mylę ona ma jakieś metr sześćdziesiąt-osiem.
Jestem wysoka ale co do chłopaków każdy jest przynajmniej pół głowy wyższy nawet Justin który przez opuszczone spodnie wydaje się niższy.
- Więc gotowi na wyścig ? - Uśmiechnął się Dominic? Tak Dominic.
Już mieliśmy odpowiedzieć kiedy odezwał się telefon Paul'a.

- Co jest ? - Odezwał się odbierając połączenie.
Chwilę się przysłuchiwał a w jego oczach można było dostrzec wściekłość, bezradność, ból wielką mieszaninę emocji.
- Kurwa! - Warknął rozłączając się bez słowa.
- Coś złego ? - Zapytał Travis.
- Nie kurwa jeśli coś złego może być wiadomość ,że spalili nam dom i nie mamy do czego wracać jest dobra to nie nic złego się nie stało! - Warknął wściekły Paul.
Wszyscy chłopacy wściekli się i zaczęła się wielka zadyma każdy wyklinał i chodził w tę i z powrotem.
- Nie macie gdzie mieszkać ? - Wypaliła nagle Megan.
- No na to wygląda. - Szepnął Justin.
- Zostańcie u nas. - Rzuciłam nagle.



Jej jest wcześniej niż miał być :) Więc do 31 dodam 2 część 3 rozdziału :*
Jak myślicie czy chłopacy się zgodzą na propozycję Barbi ?
Coś jest między nią a Paul'em a kim jest tajemniczy Dominic ?
No i ta siostra Biebera :)
Ten rozdział pęłen wrażeń i jeszcze 2 część więc to liczone jako jedność/
DZIĘKUJĘ ZA PRZEŚLICZNY SZABLON @biebrvh
Czytasz = Komentujesz.



wtorek, 29 lipca 2014

Rozdział 2.

"W tej chwili to bardzo niekomfortowe."

 

- Cholerny budzik! - Burknęłam i podniosłam się wyłączając to ustrojstwo.
Na dziś na szczęście nie miałam żadnych planów, jak na razie. Postanowiłam ubrać pierwsze lepsze ciuchy.
Po odbyciu porannej toalety, gotowa zeszłam na dół do dziewczyn. Ale zauważyłam ,że nie są same.
- Och... Barbara wstałaś w końcu przyszli porozmawiać. - W drzwiach wyminęła mnie Letty.
- Jasne. Cześć. - Uśmiechnęłam się ciepło w stronę czwórki chłopaków. Jeden z nich był mi już lepiej znany.
- Hej. - Odpowiedzieli chórem.
- To o czym chcecie porozmawiać? - Usiadłam na skórzanej kanapie obok Nessy.
- Mówimy od razu ,że nie chcemy walczyć. Ale jest pewna sprawa do której użyjemy przemocy, lecz nie w stosunku do was. Chcemy żebyście pomogły nam z Parker'em. - Odezwał się... Nawet nie wiem jak do cholera mają na imię a mi już plan przedstawiają. Bynajmniej ma ciemne blond włosy i lekki zarost.
Wiem ,że za szczegółowo to nie opisałam.
- Mamy z nim spory już od roku. - Odezwała się Adrianna. - Odbiłyśmy mu dwa magazyny i zabiłyśmy trzech ludzi ale on jest coraz silniejszy i ma coraz więcej podwładnych. - Chłopacy spojrzeli na siebie zdziwieni.
- Odbiłyście mu magazyny ? - Zapytał znów ten blondynek.
- Tak wcześniej to była zwykła cipa z trzy załogową grupą. Jeśli można było nazwać ich grupą, każdemu sprzedawali swoje plany, więc nie problem było pokonanie ich. - Wszyscy spojrzeli na Megan.
Jeden z chłopaków co chwilę przyglądał się Nessie. Natomiast mi przyglądał się Paul i blondasek.
- Nie znam waszych imion. - Wyznałam w końcu.
- Kochanie wiemy ,że masz o nas informację. - Parsknął Paul.
- Tak KOCHANIE ale to nie znaczy ,że wiem który to który. - Posłałam mu sztuczny uśmiech na co reszta chłopaków zachichotała.
- Jestem Travis. - W moim kierunku wyciągnął rękę napakowany brunet. Uścisnęłam delikatnie dłoń po czym zwróciłam uwagę na chłopaka gapiącego się na Vanesse.
- Justin. - Chłopak ocknął się i podał mi rękę. Zachichotałam na sposób w jaki ją chciał poderwać i spojrzałam na Paul'a. - Ciebie już znam Kochanie. - Znów posłałam sztuczny uśmiech i został blondynek.
- Dominic. - Powiedział nie odrywając wzroku od moich oczu.On mi kogoś przypomina. Jest strasznie podobny do...
- Okej skoro się już poznaliśmy pomożecie nam ? - Tym razem odezwał się Travis.
- Zależy na czym ta praca ma polegać. - Odparłam. - Nie będę sobie brudziła rąk jeśli nie ma dla nas w tym żadnych korzyści. - Dziewczyny tylko skinęły na znak ,że się ze mną zgadzają.
- Wiesz spójrz na to z tej strony lalka. - Nie dokończył ponieważ zerwałam się z kanapy robiąc klamrę na jego ręce tak jakby był jakimś terrorystą.
- Nie jestem ,żadną lalką! - Warknęłam na co chłopak tylko zajęczał z bólu.
- Hej Barbara połamiesz mu rękę! - Podszedł do mnie Paul i chciał odciągnąć od chłopaka na co jednym zwinnym ruchem odwróciłam się i sprzedałam mu kopniaka z kolana w brzuch na co upadł na kolanach.
Usłyszałam donośny śmiech reszty.
- Lepiej nie zachodź mnie od tyłu bo źle się to dla ciebie skończy. - Pomogłam mu wstać po czym ruszyłam na swoje wcześniejsze miejsce.
- Stary ta laska pokonała by was obu na raz. - Zaśmiał się Dominic. Ma taki uśmiech. Kogoś mi przypominał.
- Dobra jest. - Uśmiechnął się Justin. Tym razem już nie gapił się na Vanesse. Przerzucił swój wzrok na mnie.
Przyznam ,że bardzo lubię zainteresowanie przystojniaków moją osobą, ale w tej chwili to bardzo niekomfortowe.

***



- Pomożemy wam. - Westchnęłam patrząc na czwórkę chłopaków. Na ich twarzach pojawił się uśmiech. - Ale teraz wynocha z mojego domu bo mam zamiar odpoczywać przed jutrzejszym wyścigiem. - Wstałam z kanapy z zamiarem skierowania się do kuchni na przeciwko schodów na przedpokoju kiedy nagle poczułam ucisk na moim przedramieniu.
- Chciałem porozmawiać. - Obróciłam się i zobaczyłam podrywacza Nessy.
- Ze mną ? - Zaśmiałam się. - A nie z Vanessą ?
- To nie na to na co wygląda. - Westchnął.
- Słuchaj nie musisz mi się zwierzać ja chcę tylko iść zrobić sobie herbatę. To twoja i jej sprawa.
Chłopak wykrzywił kąciki swoich ust. - Chodź opowiem ci. - Pociągnął mnie za sobą do kuchni.
- Siadaj - Nakazał odsuwając dla mnie krzesło.
- Och... Dziękuję za pozwolenie w moim własnym domu. - Uśmiechnęłam się ironicznie.
- Okej więc to nie jest takie łatwe... Nawet nie wiem jak zacząć. I może znamy się nie całą godzinę wiem ,że jesteś jej bliska a to dla mnie ważne ,żeby była bezpieczna. No więc...



Jej ! Mamy rozdział 2. Podoba wam się ?
Ja nie jestem jakoś specjalnie zachwycona ale jest mam na dzieję ,że 3 rozdział to będzie niezłe zaskoczenie. /Będzie dużo akcji. Nie, nie mówcie mi ,że za szybko się to dzieje to dopiero początek wrażeń :)
Czytasz = komentujesz.

sobota, 26 lipca 2014

Rozdział 1.

" - A jednak. Nigdy nie mów nigdy kochanie."

 


Wbiegłam do domu wołając dziewczyny do salonu.
- Nowi tu byli. Właśnie odjechali, stali tuż przy naszym domu! A wy nawet ich nie widziałyście ?! - Wydarłam się.
- Spokojnie Barbara. Nie widziałyśmy bo sprawdzałyśmy samochody. - Odezwała się Vanessa.
- Jak to sprawdzałyście samochody ? - Spojrzałam na każdą z nich po kolei. - Przecież nie było mnie z jakieś dwie godziny a dopiero zaczynałyśmy.
- Kazałaś mi zadzwonić do Rayan'a. - Do pokoju weszła Megan, wycierając ręce w szmatę. - On zwołał swoich ludzi i został nam do zrobienia tylko twój samochód. Wiem ,że nie lubisz gdy inni ci go robią więc zostawili go nam. - Uśmiechnęła się słabo.
Okej. Muszę przyznać ,że pierwszy raz od dłuższego czasu opłaciło się zostawić je same w domu.
Dobra teraz mówię jakby były jakimiś niedorobionymi dziećmi. Ale prawda taka ,że niektóre są właśnie takie.
Zachichotałam sama do siebie co przykuło uwagę dziewczyn.
- Przypomniało mi się coś. - Parsknęłam śmiechem. Ich miny były bezcenne. Tak one są głupie. No może poza Megan.
Wyszłam z pokoju udając się na wielki hol zwany przedpokojem aby zdjąć szarą sportową bluzę i moje białe jordany.
- Aha i Adrianna sprawdź tych nowych. Chcę wiedzieć o nich wszystko. - Weszłam do pokoju wskazując palcem na dziewczynę. Ona jedynie kiwnęła głową podnosząc się z kanapy i wymijając mnie w drzwiach.
Adrianna poza ściganiem się, świetnie radzi sobie z komputerami.
Znajdzie wszystko na temat każdego.
Taki nasz spec od tej komputerowej roboty.
- Um... Ja i Megan wychodzimy na miasto. Musimy załatwić tą sprawę z Parker'em. - Ocknęła mnie Vanessa.
- Och... Tak jasne będę u siebie w pokoju muszę trochę odpocząć i zabiorę się za robienie samochodu. - Westchnęłam.
Ruszyłam z powrotem na korytarz po czym wbiegłam schodami na górę.
- W końcu trochę odpoczynku. - Odetchnęłam. Podeszłam do ogromnego biało-miętowego łóżka rzucając się na nie. Od dwóch dni nie miałam czasu dla siebie. Zastanawiają mnie ci nowi. Wiem tyle ,że przenieśli się z Miami i ,że jeżdżą dla Bragi.
Ale skąd mają mój numer? Skąd wiedzą gdzie mieszkamy?
Wiem ,że wszyscy wiedzą kim jesteśmy ale nikt oprócz zaufanym nam osób nie wie gdzie mieszkamy.
To podejrzane.
Widziałam ich już raz całą grupą. Wydają się nie groźni. Ale ten jeden. Mmm.... Bóg seksu. Na prawdę coś mi w nim zaimponowało. Tylko co to takiego ?
Moje przemyślenia przerwał dźwięk SMS'a.

Od: Nieznany.
Za 20 minut przy starym magazynie Parkera. Bądź sama. 

Okej mam być sam ? Dziwne i jestem ciekawa kto to mnie nęka telefonicznie. Wzięłam zarzuciłam na siebie jeszcze dżinsową katanę i do tego czarne szpilki sięgające do kostek.
Wsiadłam na moją ukochaną maszynę Yamaha-R1. Pewnie musi to głupio wyglądać jak laska jedzie na obcasach na ścigaczu. Ale wierzcie mi ,że się przyzwyczaić idzie i już mi to nie przeszkadza.
Nie zakładając kasku odpaliła ścigacza wyjeżdżając z podjazdu. Ostatni raz kiedy miałam kask na głowie podczas jazdy to było w momencie w którym zdawałam prawo jazdy na motor.
Jechałam ponad 220 na godzinę kiedy w końcu ujrzałam opuszczony magazyn Parker'a.
Biedaczysko odebrałyśmy mu magazyn po czym same się go pozbyłyśmy uznając go za naruszony.
Podjechałam już trochę wolniej i zauważyłam stojący czarny Dodge Viper. Dobrym samochodem się wożą.
Zsiadłam z motoru i stanęłam przed magazynem.
- Wiesz ,że powinnaś chronić piękną główkę na takim sprzęcie ? - Odwrócił się aby zobaczyć tego przystojnego gracza. - Nigdy nie sądziłem ,że spotkam dziewczynę która umie tak doskonale jeździć. - Podszedł bliżej.
- A jednak. Nigdy nie mów nigdy kochanie. - Posłałam mu pewny siebie uśmiech. - Skąd wiecie gdzie mieszkamy ?
- Masz świetnego cela. - Posłał mi zalotny uśmiech.
- A ja zadałam pytanie, na które chcę znać odpowiedź. - Byłam nieugięta.
- Ma się swoje sprawdzone techniki. - Zachichotał.
- Znasz moje imię chce poznać twoje. - Podeszłam do niego jeszcze bliżej co sprawiło ,że dzielił nas jakiś metr.
- Zbyt ciekawa. - Wychrypiał delikatnie. Człowieku nawet nie wiesz jaką mam ochotę cię teraz pocałować.
Och jesteś taka łatwa.- odezwał się głos w mojej głowie. nie jestem łatwa i stul pysk.
- Paul Walker. - Wyciągnął rękę. Zignorowałam ją podchodząc tak blisko ,że stykaliśmy się nosami.
Chłopak nachylił lekko głowę muskając delikatnie moją wargę.
- Od początku mi się podobałaś. - Szepnął mi do ucha delikatnie przegryzając jego płatek, oplótł ręce wokół mojej tali przyciągając mnie jeszcze bliżej. - Tak seksowna. - Zawarczał.
- Po co mnie tu ściągnąłeś ? - Odepchnęłam lekko chłopaka.
- Porozmawiać. I przyjrzeć ci się lepiej. - Uśmiechnął się szeroko.
Zaśmiałam się sama do siebie odwracają się z zamiarem pójścia po mój motor kiedy silna para rąk uniemożliwiła mi to. - Dość daleko jak na początek znajomości. - Zaśmiałam się, odwróciłam się do niego przodem.
- Możemy jeszcze dalej.
- Jak na jeden dzień starczy wrażeń jak dla ciebie i twojego małego przyjaciela. - Zachichotałam patrząc na wzwód chłopaka.
- Jeszcze się przekonasz ,że nie takiego małego.
- Już nie mogę się doczekać. - Wsiadłam na motor i odjechałam.

***
Siedziałam właśnie w warsztacie kiedy do pomieszczenia weszła Adrianna.
- Mam ich. - Usiadła na przeciwko mnie.
- No więc Justin Bieber. Chłopaka ma dwadzieścia-jeden lat i siedzi w gangu już od czterech. Jeździ dla Bragi od dwóch. Typowy podrywacz z niezliczoną ilością panienek na koncie. Ale jest naprawdę dobry umie się bić i zabija nie zostawiając nawet śladu. - Skinęłam aby kontynuowała. 
- Paul Walker. - Na wzmiankę o nim zesztywniałam. - Ma dwadzieścia-trzy lata, dla Bragi jeździ od roku.
Najmniej zamieszany w brudne interesy gangu. Najlepiej mu wychodzi ściganie się i zabijanie. Typowy ścigacz. - Zaśmiałam się. - Jest jeszcze Dominic którego nazwiska nie ma. Chłopak ma dwadzieścia-dwa lata i jako jedyny nie jeździ dla Bragi. Dostał się ale zrezygnował po jego pierwszym zamachu na kierowców. W biznesie jest najkrócej bo siedzi dopiero od roku. Jest podane ,że rodzice zginęli mu w wypadku. - Czy to możliwe? Czy to jest właśnie on? Niemożliwe. Szukał by mnie prawda? - Westchnęłam wstając i wychodząc z warsztatu skierowałam się do mojego pokoju. 
Sięgnęłam z komody mojego białego Iphone i zbiegła na dół podając go Adriannie.
- Sprawdź dla mnie ten numer i zapisz go na kartce.
Dziewczyna skinęła głową i ruszyła do swojego pokoju.

Muszę wiedzieć o nim wszystko.



Jest pierwszy :) Jak wam się podoba ? Czekam na wasze komentarze. Już niedługo będzie nowy szablon zamówiłam go wczoraj i i i w końcu pozbędę się tego :D
Czytasz = komentujesz

piątek, 25 lipca 2014

Prolog.

"- To będzie długi dzień."

 

*Barbara*

- Trzeba jeszcze go trochę podreperować i będzie idealnie. - Uśmiechnęłam się w stronę Megan.
- Jasne, wymienię tylko olej i już się za to zabieram.
Wytarłam ręce w starą szmatę po czym ruszyłam do mojego telefonu który dzisiaj po raz setny zaczął dzwonić. Odebrałam telefon który wyświetlił połączenie od nieznanego numeru.
- Halo ? - Odezwałam się pierwsza.
- Widzę ,że księżniczka chce powdychać trochę spalin. - Zachichotał ochrypły głos po drugiej stronie.
- A ja widzę ,że chyba nie orientujesz się z kim właśnie rozmawiasz. - Usiadłam na wysokim taborecie w naszym warsztacie.
- Barbara Toretto. - Westchnął. - Dziewczyna kochająca adrenalinę i pakująca się w wielkie niebezpieczeństwo. - Urwał. - Tak to właśnie ty. - Zaśmiałam się ponuro.
- Jeśli wiesz kim jestem to czego chcesz ?
- Ciebie. - Wychrypiał seksownie. - Ale wiem ,że łatwo z tobą nie będzie. - Prychnęłam. - Spotkamy się na wyścigach u Bragi*.
- A dostałeś się chociaż ? - Zaszydziłam.
- Jestem jego asem, kochanie. Więc przygotuj się na porażkę. - Bez chwili namysłu rozłączyłam się, zeskakując z taboretu podeszłam do Megan. Tylko my znamy się na samochodach inne wożą dupy w to w co je wsadzisz, ale nie powiem są świetne.
- Zmieniamy samochód. Bierzemy Mazde RX-7. 
- Ja nie wierzę. Barbi Ten mamy już prawie skończony. - Westchnęła dziewczyna.
- Nie obchodzi mnie to. Dzwoń do Rayan'a ma tu być za piętnaście minut.- Krzyknęłam wchodząc do domu.
- Dziewczyny! - Wrzasnęłam na całe gardło. - Jedziemy dzisiaj dla Bragi! - Ubierając moje białe Jordany wyszłam z domu trzaskając drzwiami.
Wsiadłam do mojego białego lamborghini i wyjechałam z podjazdu.
- Dziś będzie długi dzień. - Szepnęłam.
Ach... Zapomniałabym. Jestem Barbara Toretto i mam 19 lat. Mieszkam w Los Angeles ale nie mogę nazwać tego swoim miastem, jeszcze nie. Mieszkam w domu z pięcioma dziewczynami i uwierzcie nie zawsze jest ciekawie. Ja i Megan znamy się na samochodach najlepiej i domu. Dziewczyny również jeżdżą na wyścigach ale zdecydowanie ja i Meg jesteśmy najlepsze. Mam ksywkę Barbi. Nie koniecznie za nią przepadam ale dziewczyny uwielbiają mnie tak nazywać bo stwierdzają ,że Barbara jest za długie.
Tak one nie są najmądrzejsze. Jedyne co im dobrze wychodzi to ściganie się, seks i oczywiście zabijanie, ale to się zdarza na prawdę rzadko.
Do miasta ostatnio przyjechało czterech, świetnie jeżdżących chłopaków. Jeden z nich jest na prawdę przystojny i o ile się nie mylę sprowadziła ich tu Blaga.
Dla Bragi jeżdżą najlepsi z najlepszych w tym ja, Meg i Letty. Letty jest najmłodsza ale jeździ świetnie. Cóż jest młodsza zaledwie niecały rok. Jedyna z nas która się nie ściga to Rita. Ona jedyna ściga się naprawdę rzadko, prawie w ogóle. No chyba ,że jest to na prawdę potrzebne. Dziewczyna stoi i wyznacza start nic więcej.
Tak zajęłam się opowiadaniem ,że nawet nie zauważyłam jestem już pod domem Tomi'ego.
Tomi to nasz dobry przyjaciel który ma najlepszy sklep samochodowy w całym L.A przeważnie dostajemy niezłe zniżki po przyjacielsku.
Wysiadłam z samochodu kierując się do budynku z czarnej cegły.
- Hej ja do Tomi'ego. - Uśmiechnęłam się fałszywie do dziewczyny siedzącej za ladą.
Na oko miała z dwadzieścia lat, szczupła tleniona blondi z mocnym makijażem na swojej przesłodzonej gębie.
- Już szefa proszę. - Spuściła wzrok. Dobrze wiedziała kim jestem. Z resztą w tym mieście każdy wie kim jest Barbara Toretto.

 ***

Po skończonych zakupach w samochodowym jak najszybciej ruszyłam do samochodu. 
Miałyśmy tylko dwie doby na zrobienie czterech samochodów.To mało, to bardzo mało. Dla tego kazałam dzwonić do Rayan'a. 
Rayan to świetny mechanik który pomaga nam w przygotowaniu samochodów na czas do wyścigów. 
Same byśmy rady nie dały.
Musimy również mieć swój własny warsztat ponieważ nie sądzę by zgodzili się na pomoc w robieniu samochodów które mają jechać w wyścigach ulicznych dla Bragi.
Wjechałam na podjazd ale coś mi nie pasowało. Duży Range rover czarny.
- Wcześniej go tu przecież ie było. - Szepnęłam sama do siebie podchodząc do niego bliżej.
Pewnie by mnie to nie zdziwiło gdyby nie cholerny fakt ,że mieszkamy jakieś dobre osiem kilometrów od najbliższego domu.
Wyjęłam z paska od spodni moje małe cudeńko i wystawiłam ręce do przody podchodząc bliżej samochodu.
Jak na zawołanie samochód odjechało z piskiem opon zaczęłam celować w szyby samochodu po czym zaczęła strzelać.
- Skurwysyny!- Wiedziałam ,że to ci nowi. Ale nie wiedzą na co się piszą.


Braga* - Jeśli ktoś oglądał "szybko i wściekle wie co to tylko przekręciłam trochę imie :*
----------------------------------------------------
Prolog jest mam nadzieję ,że was zaciekawił postaram się dodać dziś jeszcze pierwszy rozdział więc pojawi się wieczorem. Liczę na waszą opinię w komentarzach :) Wiem ,że szablon jech do dupy więc postaram się znaleźć kogoś donrego jak najszybciej aby go zamówić :*

Czytasz = komentujesz.