wtorek, 29 lipca 2014

Rozdział 2.

"W tej chwili to bardzo niekomfortowe."

 

- Cholerny budzik! - Burknęłam i podniosłam się wyłączając to ustrojstwo.
Na dziś na szczęście nie miałam żadnych planów, jak na razie. Postanowiłam ubrać pierwsze lepsze ciuchy.
Po odbyciu porannej toalety, gotowa zeszłam na dół do dziewczyn. Ale zauważyłam ,że nie są same.
- Och... Barbara wstałaś w końcu przyszli porozmawiać. - W drzwiach wyminęła mnie Letty.
- Jasne. Cześć. - Uśmiechnęłam się ciepło w stronę czwórki chłopaków. Jeden z nich był mi już lepiej znany.
- Hej. - Odpowiedzieli chórem.
- To o czym chcecie porozmawiać? - Usiadłam na skórzanej kanapie obok Nessy.
- Mówimy od razu ,że nie chcemy walczyć. Ale jest pewna sprawa do której użyjemy przemocy, lecz nie w stosunku do was. Chcemy żebyście pomogły nam z Parker'em. - Odezwał się... Nawet nie wiem jak do cholera mają na imię a mi już plan przedstawiają. Bynajmniej ma ciemne blond włosy i lekki zarost.
Wiem ,że za szczegółowo to nie opisałam.
- Mamy z nim spory już od roku. - Odezwała się Adrianna. - Odbiłyśmy mu dwa magazyny i zabiłyśmy trzech ludzi ale on jest coraz silniejszy i ma coraz więcej podwładnych. - Chłopacy spojrzeli na siebie zdziwieni.
- Odbiłyście mu magazyny ? - Zapytał znów ten blondynek.
- Tak wcześniej to była zwykła cipa z trzy załogową grupą. Jeśli można było nazwać ich grupą, każdemu sprzedawali swoje plany, więc nie problem było pokonanie ich. - Wszyscy spojrzeli na Megan.
Jeden z chłopaków co chwilę przyglądał się Nessie. Natomiast mi przyglądał się Paul i blondasek.
- Nie znam waszych imion. - Wyznałam w końcu.
- Kochanie wiemy ,że masz o nas informację. - Parsknął Paul.
- Tak KOCHANIE ale to nie znaczy ,że wiem który to który. - Posłałam mu sztuczny uśmiech na co reszta chłopaków zachichotała.
- Jestem Travis. - W moim kierunku wyciągnął rękę napakowany brunet. Uścisnęłam delikatnie dłoń po czym zwróciłam uwagę na chłopaka gapiącego się na Vanesse.
- Justin. - Chłopak ocknął się i podał mi rękę. Zachichotałam na sposób w jaki ją chciał poderwać i spojrzałam na Paul'a. - Ciebie już znam Kochanie. - Znów posłałam sztuczny uśmiech i został blondynek.
- Dominic. - Powiedział nie odrywając wzroku od moich oczu.On mi kogoś przypomina. Jest strasznie podobny do...
- Okej skoro się już poznaliśmy pomożecie nam ? - Tym razem odezwał się Travis.
- Zależy na czym ta praca ma polegać. - Odparłam. - Nie będę sobie brudziła rąk jeśli nie ma dla nas w tym żadnych korzyści. - Dziewczyny tylko skinęły na znak ,że się ze mną zgadzają.
- Wiesz spójrz na to z tej strony lalka. - Nie dokończył ponieważ zerwałam się z kanapy robiąc klamrę na jego ręce tak jakby był jakimś terrorystą.
- Nie jestem ,żadną lalką! - Warknęłam na co chłopak tylko zajęczał z bólu.
- Hej Barbara połamiesz mu rękę! - Podszedł do mnie Paul i chciał odciągnąć od chłopaka na co jednym zwinnym ruchem odwróciłam się i sprzedałam mu kopniaka z kolana w brzuch na co upadł na kolanach.
Usłyszałam donośny śmiech reszty.
- Lepiej nie zachodź mnie od tyłu bo źle się to dla ciebie skończy. - Pomogłam mu wstać po czym ruszyłam na swoje wcześniejsze miejsce.
- Stary ta laska pokonała by was obu na raz. - Zaśmiał się Dominic. Ma taki uśmiech. Kogoś mi przypominał.
- Dobra jest. - Uśmiechnął się Justin. Tym razem już nie gapił się na Vanesse. Przerzucił swój wzrok na mnie.
Przyznam ,że bardzo lubię zainteresowanie przystojniaków moją osobą, ale w tej chwili to bardzo niekomfortowe.

***



- Pomożemy wam. - Westchnęłam patrząc na czwórkę chłopaków. Na ich twarzach pojawił się uśmiech. - Ale teraz wynocha z mojego domu bo mam zamiar odpoczywać przed jutrzejszym wyścigiem. - Wstałam z kanapy z zamiarem skierowania się do kuchni na przeciwko schodów na przedpokoju kiedy nagle poczułam ucisk na moim przedramieniu.
- Chciałem porozmawiać. - Obróciłam się i zobaczyłam podrywacza Nessy.
- Ze mną ? - Zaśmiałam się. - A nie z Vanessą ?
- To nie na to na co wygląda. - Westchnął.
- Słuchaj nie musisz mi się zwierzać ja chcę tylko iść zrobić sobie herbatę. To twoja i jej sprawa.
Chłopak wykrzywił kąciki swoich ust. - Chodź opowiem ci. - Pociągnął mnie za sobą do kuchni.
- Siadaj - Nakazał odsuwając dla mnie krzesło.
- Och... Dziękuję za pozwolenie w moim własnym domu. - Uśmiechnęłam się ironicznie.
- Okej więc to nie jest takie łatwe... Nawet nie wiem jak zacząć. I może znamy się nie całą godzinę wiem ,że jesteś jej bliska a to dla mnie ważne ,żeby była bezpieczna. No więc...



Jej ! Mamy rozdział 2. Podoba wam się ?
Ja nie jestem jakoś specjalnie zachwycona ale jest mam na dzieję ,że 3 rozdział to będzie niezłe zaskoczenie. /Będzie dużo akcji. Nie, nie mówcie mi ,że za szybko się to dzieje to dopiero początek wrażeń :)
Czytasz = komentujesz.

3 komentarze:

  1. Dopiero teraz zaczęłam czytać po tym jak wysłałaś mi link na fb.
    Opowiadanie zapowiada się ciekawie. Napewno bedę czytać <3 / @monikapxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne

    http://peoplechange-jbff.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham to = Roksana ♥ życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń